sobota, 10 października 2009

back home

W Portugalii było tak super mega fajnie! Ostatniego dnia mało co się nie poryczałam, że muszę już wyjeżdżać. Tegoż ostatniego dnia moja rodzina zabrała mnie nad morze, zrobiliśmy piknik nad jeziorem w lasku eukaliptusowym... Wracając do domu kupili pyszne ciatka z ciasta filo z nadzieniem na bazie jajek.














W Lizbonie mieszkaliśmy w hostelu położonym tuż obok centrum, w małej, wąskiej uliczce, na której było mnóstwo fajnych małych sklepików z ubraniami, butami, płytami winylowymi, restauracje. Coś jak nasza Chmielna, tylko ładniej. W środku wszystko było z Ikei i był salon z wileką plazmą i rzeźby na suficie, jak w starych kamienicach...
Miałyśmy pokój z malutkim zielonym balkonikem z balustradą w zawijasy, wychodzącym na ulicę. Przez całą pierwszą noc pod naszymi oknami trwały imprezy, dziwny koleś grał ładne piosenki na gitarze elektrycznej :D Przez drugą siedziałam na tym balkoniku zawinięta w kołdrę i oglądałam nocne życie.
W ciągu dnia właściwie przez cały czas mieliśmy czas wolny, więc mogliśmy po prostu sobie chodzić gdzie nam się podobało.
Szczerze mówiąc, było sto razy fajniej niż to sobie wyobrażałam.







"Staruszek do wszystkiego" Kabaret Starszych Panów
Genialne

piątek, 2 października 2009

Sightseeing!

Dzis zwiedzalismy Coimbre. Nachodzilam sie za wszystkie czasy, ale przynajmniej mam czym usprawiedliwic sobie zjedzenie ciastka francuskiego z budyniem (yummy :>) i loda :D
Bylismy na Uniwersytecie, w parku nad rzeka, w ogrodzie botanicznym, w jakims kosciele na starym miescie i w drugim kosciele, ktory CALY byl wylozony kafelkami. Wogole tam WSZYSTKO jest wylozone kafelkami. Nawet zwyczajne rzeczy, takie jak lawki w gorszej dzielnicy sa w kafelkach!
No nie powiem, nijak to sie ma, pod wzgelem artystycznym do Warszawy.

Chodzilismy po malutkich, kretych uliczkach, przy ktorych byly sliczne domki... Nie wiem czemu, ale zawsze strasznie mi sie podoba, jak ktos ma w ogrodzie cytryny, pomarancze, granaty albo mango :D


Uniwersytet









Ogród botaniczny


Idziemy dzis z Ines do kina na Fame.

czwartek, 1 października 2009

Gothic Windows!

Nareszcie nikt nie siedzi mi za plecami, wiec moge pisac. Ines i Tomek graja w kulki naiPhonie :D


Portugalia jest tak cudowna, ze spokojnie moglabym sie tu przeprowadzic.
Mieszkam w malym mieszkanku tuz przy szkole. Spie w salonie, ale wlasciwie moje mieszkanie tu ogranicza sie do jedzenia sniadan i kolaji, wiec nie jest to bardzo uciazliwe. Rodzina Ines jest bardzo mila. Jej mama jest nauzycielka biologii w liceum, tata lekarzem a siostra studiuje na uniwersytecie w Coimbrze i chodzi na uczelnie w mundurku :)


Szkola jest taka... amerykanska i przemyslana. Maja stolowke jak z filmow! Z tacami i paniami kucharkami nakladajacymi jedzenie wielka lyzka. Najbardziej podobaja mi sie przerwy, bo najdluzsza trwa tu 2h, a najkrotsza tyle c moja najdluzsza, czyli 25 min. Nigdzie nie trzeba sie spieszyc, zna zjesc spokojnie lunch, pojsc do kawiarenki, napic sie spokojnie czegos, posiedziec, pogadac... Bardzo odowiada mi taki styl zycia :)
Poruszanie sie po korytarzach, jest nieco utrudnione, bo wszedzie ktos gra w pilke (nie dziwne, ze maja tak dobych pilkarzy!).

Dzieci z podstawowki nosza fartuszki w krateczke vishy jako mundurki, a maluchy jeszcz zolte czapki, troche podobne do rybackich :D Wygladaja przepieknie!


Dzis zakonczylismy jedna z czesci wymiany, czyli MATEMATYCZNE WARSZTATY. Brzmi strasznie, ale w sumie nie bylo takie zle.

Pojechalismy do Batalhi, gdzie jest gotycki klasztor z mnostwem gotyckich okien i innych gotyckich rzeczy. Mielismy zrobic zdjecia, wybrac 2 okna i powiedziec albo narysowc, jak GEOMETRYCZNIE to bylo zaprojektowane. To akurat bylo b.ciekawe! Potem mielismy 2 dni na WALKE (doslownie) z programami do konstrukcji geometrycznych.

Teraz mamy czas do tad, jak Portugalczycy przyjada do Polski na dokonczenie tego. Potem oni zabiora to ze soba, zawiaza do Batalhi, a Batalha zrobi z tego WYSTAWE! Nie przyszlo mi do glowy, ze prace uczniow ktos moze chciec wystawiac...


Klasztor w Batalhi


Moje okno

czwartek, 24 września 2009

Portugalia


Nie mogę uwierzyć, że wyjeżdżam już w niedzielę!

wtorek, 22 września 2009

Greece c.d.

Hydra again

Kot nam się położył na parasolu

Zea Marina w Pireusie



Ines, moja Portugalka się do mnie odezwała już parę dni temu. Martyna jedzie do jej przyjaciółki, Beatriz. Wszystko super, tylko na początku nie powiedziała mi, że mam mieszkać z jednym chłopakiem z mojej klasy! Na początku pomyślałam sobie, że trudno, wytrzymam, ale jak o tym lepiej pomyśleć... Trochę słabo. Nie jest najgorszy, tyle że chyba mnie... lubi, więc trochę dziwnie się zachowuje.

piątek, 18 września 2009

birthday!!

Wczoraj M. miała urodziny. Dałam jej prezent, ciasteczka, kartkę i wrzos z ogródka, tak że niby nic ;) Potem była przemyślana akcja: urwałam się z polskiego pod pretekstem wyjścia do dermatologa. Poszłam do domu M, po drodze kupując zestaw imprezowy marki Tesco (bo nigdzie indziej nie mogłyśmy znaleźć balonów!) i ciastka u Bliklego. Ada już na mnie czekała. Porozwieszałyśmy serpentyny, nadmuchałyśmy balony, zapaliłyśmy świeczki, a jak Martyna z Zofią przyszły, to była niespodzianka :D
Potem poszłyśmy "na pole".



Był tylko jeden, i Zofia miała potem wyrzuty sumienia, że go zerwała...


Michael Buble "Haven't met you yet"

wtorek, 15 września 2009

photography?

Probowalam dzis sie zapisac na dlugo wyczekiwana fotografie w Palacu Mlodziezy.
Jestem SZESDZIESIATA na liscie rezerwowej.
Amen.

poniedziałek, 14 września 2009

fajnie było

Baklava w oldschoolowej cukierence.


Ateny - miasto psów


Smog. W zyciu jeszcze takiego nie widzialam!


Wyspa Hydra
Te chmury to pozar w Atenach...
Wyspa Poros, lub, jak kto woli, Por(n)os

niedziela, 13 września 2009

środa, 2 września 2009

going crazy.


chcę już tańczyć.

wtorek, 1 września 2009

the beginning

No dobra, nie umiem zaczynać, więc nie będzie wyraźnego początku.

Rok szkolny rozpoczęłam wprost cudownie. Zaspałam, nie zdążyłam nic ze sobą zrobić. Awantura z Mamą, musiałam jechać do szkoły taksówką. W za małej koszuli, bo ta, którą chciałam założyć nie wyschła.
Potem poszłam z moją klasą na Nowy Świat (kto to wymyślił? Moja klasa jest, hmm..., niezbyt lanserska.), ale przynajmniej frapuccino mocha było pyszne.
Później chciałyśmy z M. zapisać się na fotografię do PM, ale nie chciało nam się czekać. Trudno, zapisze mnie przez internet. Potem odebrałyśmy jej nowe okulary z Mariota. Są super, takie a la Ray Bany z panterką, którą widać pod światło.

Wszędzie mnóstwo czarno-biało-granatowych klonów.